KSIĄŻKA
Potężna Moc Relaksacji - Bożena Zambrzycka [KSIĄŻKA]

Artykuł niedostępny

Powiadom gdy będzie dostępny

Kategoria Pozostałe
Autor Bożena Zambrzycka
Ilość stron 128
Okładka miękka
Opis
Stres towarzyszy nam każdego dnia, a jego skutki odbijają się na naszym zdrowiu i samopoczuciu. Dlatego w ciągu kilku ostatnich lat popularność technik relaksacyjnych wzrasta. Umiejętność głębokiej relaksacji pozwala nam nie tylko poradzić sobie ze stresem i zredukować jego niekorzystne następstwa, ale również zmieniać nasze życie znacznie skuteczniej, niż analizowanie przeróżnych wariantów działania i martwienie się. Nawet sukcesy skoczka narciarskiego Adama Małysza są w znacznej części zasługą stosowanej przez jego psychologa terapii, która pomaga odpowiednio relaksować się i tym samym radzić sobie w ekstremalnych warunkach.
Zawarte w książce proste, niewymagające dużo czasu i wiele wysiłku, techniki relaksacyjne, dają znakomite rezultaty. Opisany trening autogenny Shultza pozwala poprawić nasze zdrowie, sprawność fizyczną i psychiczną, zaś relaksacja wg Jacobsona jest doskonałym narzędziem terapii dzieci.
Do książki dołączona jest GRATIS płyta CD, umożliwiająca zastosowanie technik relaksacyjnych.


Spis treści:
WPROWADZENIE..........7
ROZDZIAŁ PIERWSZY
PSYCHOLOGIA ZDROWIA..... 15
Naśladujmy wzorce..... 17
Dlaczego chorujemy?..... 20
Uzdrowienie - mobilizacja sił organizmu..... 26
Wyprawa po uzdrowienie - ćwiczenie..... 28
ROZDZIAŁ DRUGI
WYKORZYSTAJ SWOJĄ MOC..... 45
Przyjaźń z podświadomością..... 47
Pomocne afirmacje..... 49
ROZDZIAŁ TRZECI
WZAJEMNY WPŁYW UMYSŁU I CIAŁA..... 53
Ciało posłuszne umysłowi..... 55
Umysł posłuszny ciału..... 64
Szkielet twojej mocy - ćwiczenie..... 67
ROZDZIAŁ CZWARTY
RELAKSACJA W UŻYCIU..... 87
Trening autogenny Schultza..... 89
Relaksacja dla dzieci wg Jacobsona..... 91
ROZDZIAŁ PIĄTY
ŻYĆ W ZGODZIE Z WŁASNĄ NATURĄ..... 99
Zdrowy egoizm ..... 101
Rozluźnij się w 5 minut ..... 104
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Test na długowieczność ..... 107


Fragment:
CIAŁO POSŁUSZNE UMYSŁOWI
Już tylko z powodu swej osobliwości oraz przeróżnych domysłów spowitych oparami niewiedzy i w mniejszym lub większym stopniu popartych naukowymi dowodami, interesujący jest fakt wzajemnej współpracy i korelacji pomiędzy stanem umysłu a poziomem napięć obserwowanych wówczas w ciele.
Ale jak zwykliśmy my - przeciętni ludzie - utożsamiać siebie? Gdzie stawiamy granice pomiędzy nami a otaczajacym nas światem zewnętrznym? Czy granice owe są zawsze jednoznaczne z granicą ludzkiego ciała - skórą?
Ken Wilber w swej ksiażce ?Niepodzielone?, opisuje kilka wyznaczanych przez ludzi granic. Ja chciałabym zwrócić naszą uwagę na dwie spośród nich:
?... Najpowszechniejszą linią graniczną, którą ludzie wykreślają, bądź też uważają za istotną, jest granica skóry, zamykająca w sobie cały organizm. Ta linia graniczna pomiędzy ja i nie-ja wydaje się powszechnie przyjęta. Wszystko, co pozostaje wewnątrz granicy skóry, jest w pewnym sensie mną, wszystko zaś co pozostaje na zewnątrz tej granicy, to nie-ja. (...)
Tymczasem istnieje jeszcze inny, niezwykle powszechny i dobrze znany rodzaj granicy, którą wyznacza olbrzymia liczba ludzi. Choć większość z nich uznaje granicę skóry za oczywistą, wykreślają jeszcze jedną, bardziej dla nich istotną i przebiegającą wewnątrz organizmu.
Jeśli granica wewnątrz organizmu wydaje ci się dziwna, pozwól, że spytam: Czujesz, że jesteś ciałem, czy też czujesz, że posiadasz ciało? Większość ludzi czuje, że posiada ciało, mniej więcej na tej samej zasadzie, na jakiej są właścicielami samochodu, domu czy każdego innego przedmiotu. W tych okolicznościach ciało wydaje się nie tyle mną, co moje, a to, co jest moje, z definicji pozostaje na zewnątrz granicy pomiędzy ja i nie-ja. Człowiek utożsamia się w sposób bardziej podstawowy i intymny z pewnym wyróżnionym elementem całości swego organizmu. Element ten, który jest odczuwany jako prawdziwe ja, nosi nazwę umysłu, psychiki, ego, czy osobowości. (...)?
Nauka nie potwierdza istnienia żadnych przesłanek biologicznych dla dokonania tak wyraźnego rozdzielenia umysłu od ciała. Wręcz przeciwnie - jak dotąd wszelkie dowody potwierdzają bardzo ścisły związek pomiędzy psyche a some. Korelacja ta chwilami wydaje się wręcz stuprocentowa. A jeśli pewnych zależności nie możemy jeszcze wciąż zrozumieć, to może dlatego, że nie potrafimy się ich dopatrzyć, nauczeni postrzegać siebie i innych z pochodzącej z kultury i cywilizacji zachodniej perspektywy myślowej.
Chciałabym teraz opowiedzieć o pewnym wydarzeniu, którego doświadczyłam ?na własnym ciele?. Było ono potwierdzeniem ścisłej integracji mającej miejsce w naszym organizmie rozumianym jako połączenie umysłu i ciała fizycznego.
Kilka miesięcy po urodzeniu mojej córki Magdy zaczęłam odczuwać bóle w krzyżowo-lędźwiowym odcinku kręgosłupa. Dzień dobry dyskopatio! Mniej więcej rok później pojechałam na tygodniowe warsztaty NLP.
Każdego dnia treningi rozpoczynały się od porannej medytacji. I pewnego razu, gdy zaczęliśmy wszyscy wchodzić w trans, pomyślałam, że ja przecież już znam to ćwiczenie. Wpadłam wtedy na pomysł, aby wykorzystać wprowadzenie w głęboki relaks przez trenera, a potem popracować samej nad dyskopatią. Byłam bardzo ciekawa tego, czy autoterapia dałaby jakiś rezultat. Nie miałam nic do stracenia, a bardzo wiele do zyskania.
Świadoma część psychiki każdego z nas woli operować językiem werbalnym. Natomiast podświadomość operuje w dwóch językach: języku symboli (na przykład w snach nasze problemy i przeżywane przez nas stany emocjonalne mogą przyjąć formę symboli) i języku ciała.
Mowa ciała jest pojęciem chyba nieco szerzej znanym. Jednak nie chodzi tu tylko o gesty, miny czy przybierane pozy, ale również o symptomy, czyli na przykład miejsca w ciele, gdzie coś się niedobrego dzieje.
Symptomem może być wszelkie napięcie, wszelki dyskomfort w ciele. Najczęściej ma ono formę mrowienia, drętwienia, ucisku, ścisku, ciężaru, bólu czy nawet drżenia. Napięcia w ciele są odbiciem naszych problemów emocjonalnych. W moim przypadku ból wynikający z dyskopatii był również ich odzwierciedleniem.
I to właśnie dlatego terapia prowadzona w językach podświadomości daje nam możliwość pełnej z nią konfrontacji i odreagowania we właściwy, subiektywny i bezpośredni sposób przyczyn zaistniałego zaburzenia.
Możemy nawet stwierdzić, że najbardziej obiektywnym - w przedstawianiu problemów - językiem ludzkiego umysłu jest język symboli. Dowodem tego mogą być marzenia senne i metody terapii polegające na pracy ze snami. Jest to jednak język bardzo subiektywny i czasami trudno jest zrozumieć, co tak na prawdę nasza podświadomość chce nam powiedzieć, przekazać.
Podczas terapii możemy spróbować interpretacji owych symboli, a nawet posunąć się dalej - postępując w życiu według rad i nauk, jakie z nich płyną.
Symbole są odzwierciedleniem funkcjonujących w podświadomości, aktywnych emocji, starających się kierować naszym postępowaniem, naszymi wyborami i naszymi przekonaniami. Można by rzec, że to wypadkowa różnych doświadczeń życiowych, związanych z rozpatrywanym przez nas aktualnie problemem sprawia, że kształtuje się nam taki, a nie inny jego obraz, i taki, a nie inny sposób jego widzenia, a więc takie, a nie inne nasze stanowisko wobec zagadnienia.
Dla uzyskania poprawy zdrowia nie musimy jednak podczas terapii interpretować języka symboli. Można - i jest to metoda dająca szybszy efekt i umożliwiająca wyeliminowanie ryzyka pomyłki przy interpretacji - wykorzystując pewne techniki i zasady, nawiązać dialog terapeuty z poziomu: świadomość, z pacjentem na poziomie: podświadomość. W przekazie informacji i sugestii wykorzystującym symbolikę, omijamy w znacznym stopniu świadomość pacjenta, która często i tak nie potrafi nam pomóc w rozwiązaniu problemu. Niejednokrotnie nawet wręcz przeszkadza ze względu na swój specyficzny charakter.
Świadomość bowiem, zawsze stara się kontrolować, nadzorować i cenzurować przepływ informacji ze świata zewnętrznego do psychiki i odwrotnie. Najczęściej wydaje jej się, że jest nieomylna. A przecież wystarczy proste porównanie. To właśnie świadomość stanowi tylko 10% naszej psychiki. Podświadomość - 90%. Wychodzi na to, że świadomość jest bardzo uboga i nie może mieć w pełni takiego obrazu rozpatrywanego przez nas problemu, jak podświadomość.
Można by nawet stwierdzić, że świadomość nie posiada w pełni warunków i możliwości, by obiektywnie ocenić stan rzeczy. Potrafi zarejestrować tylko skromny fragment całokształtu, zauważyć wycinek rzeczywistości.
Zdaniem różnych neurologów ludzie średnio w ciągu swojego życia wykorzystują zaledwie od jednej setnej procenta (0,0001) do 15% możliwości swojego mózgu. Można spytać: po co nam mózg z takimi możliwościami, skoro robimy użytek tylko zaledwie z ich ułamka? Jak potężna siła może drzemać w ludzkiej podświadomości?
Wracając do jednego z języków, którymi posługuje się nasza podświadomość, należałoby podkreślić, jak ważną rolę odgrywa tu czynnik subiektywizmu. Otóż najlepszy wyniki w terapii uzyskuję zawsze wtedy, gdy pacjent czuje, widzi czy ma silne wrażenie, że pojawiający się symbol problemu, ?to właśnie to?. Takim odczuciom towarzyszą najczęściej bardzo wyraźne i silne reakcje fizjologiczne i emocjonalne.
Aby mogli państwo lepiej zrozumieć, o co chodzi, można tu podać przykład takich mocnych wrażeń, których chyba każdy z nas doświadcza od czasu do czasu we snach. Budzimy się ze snu z bijącym sercem i nie jesteśmy pewni, czy rzeczywiście spaliśmy, bo wciąż jesteśmy jeszcze w tamtym świecie. Widzimy obrazy, słyszymy dźwięki, czujemy zapachy, dotyk, albo reakcje ciała często nawet znacznie silniejsze niż potrafimy odczuwać w rzeczywistości.
Tak więc, gdy w procesie terapii posługujemy się językiem symboli, bardzo ważne jest, aby pacjent postarał się uzyskać skojarzenia będące rzeczywiście subiektywnym wytworem jego wyobraźni, skojarzenia wypływające z wnętrza, z głębin jego psychiki, niż będące prostą projekcją realnych i dobrze mu znanych przedmiotów.
Gdy na przykład pacjent pracuje z jeziorem-symbolem, będącym wytworem jego wyobraźni, lub z jeziorem-symbolem, które istnieje w rzeczywistości i jest mu dość dobrze znane, to w pierwszym przypadku stan i wygląd tego jeziora jest realnym odzwierciedleniem problemów danej osoby, a w drugim - wprowadza nas w błąd.
Subiektywne symbole problemów, a więc najczęściej twory i formy nie istniejące w realnym świecie, są najwłaściwszym odbiciem specyfiki zaistniałego zaburzenia. I to właśnie przeprowadzenie terapii opartej na pracy z nimi, jest niezbędnym warunkiem do uruchomienia procesu redukcji objawów i przyczyn zaburzenia.
Drugim językiem podświadomości jest język ciała.
Ostatnio na rynku pojawiło się sporo pozycji książkowych na ten temat. Swym zachowaniem, ciałem czy mimiką, przekazujemy więcej informacji, niż to sobie uświadamiamy. Przeprowadzone w tym zakresie badania doniosły, iż werbalnie przekazujemy tylko około 7% informacji. Język ciała natomiast przekazuje otoczeniu pozostałe 93%.
My zajmiemy się taką dziedziną komunikacji niewerbalnej, która przekazuje informacje o zaburzeniach emocjonalnych, o chorobach, czy po prostu o zwykłych problemach i konfliktach doświadczanych przez nas każdego dnia.
Tak więc mowa ciała sygnalizuje problemy nie tylko natury psychicznej, ale również już istniejące bądź dopiero rozwijające się choroby fizyczne będące nawet w takim stadium, że nie odczuwamy ich objawów, czy nawet nie możemy ich jeszcze wykryć za pomocą badań lekarskich.
Nawiązałam nieco do wyjaśnień, by można było łatwiej zrozumieć to, co przydarzyło mi się podczas owych warsztatów. Wracam więc teraz do zasadniczego tematu.
Po wejściu w głęboki relaks skoncentrowałam się mocno na miejscu, w którym mnie bolało i na samym bólu. Spróbowałam nadać mu jakiś kształt, czyli symbol. Chodziło o to, aby moja podświadomość wyraziła to, co dzieje się z moim kręgosłupem w swym subiektywnym, symbolicznym języku. Skierowałam się do niej z zapytaniem, jak mógłby wyglądać właśnie ten odcinek kręgosłupa i cierpliwie oczekiwałam na odpowiedź, czyli na pojawiające się w mojej wyobraźni obrazy.
I nagle poczułam, jak wypływający z mojej podświadomości obraz niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny, a wraz z nim podnosi się poziom mego wewnętrznego napięcia. I oto co zobaczyłam:
Na ekranie mojej wyobraźni pojawił się pionowy przekrój przez ocean, zupełnie tak, jak to się widzi w książkach od geografii. Różnica była tylko taka, że mój ocean nie był narysowany, ale żył - delikatnie się bowiem poruszał.
Obraz był podzielony na trzy poziome pasy, o mniej więcej równych szerokościach. Pas górny, niebieski - to niebo. Pas środkowy, niebiesko-zielony - to woda. Natomiast pas dolny, jak łatwo się domyślić, był brązowy i odzwierciedlał skalne (!) dno.
Zadałam kolejne pytanie. Chodziło w nim o to, jak rozpoznam, że dany punkt jest odpowiednikiem wysuniętego dysku? W odpowiedzi na to zobaczyłam, jak w pewnym miejscu dno skalne wypiętrza się ponad poziom powierzchni wody. Powstała skalna wysepka. Była ona wysuniętym dyskiem w moim kręgosłupie. Wszystko to ciągle widziałam w przekroju.
Następnie zapytałam, co takiego mogę zrobić, aby ten skalny występ znikł. Intuicyjnie czułam, że odbiciem stanu zdrowia, odbiciem kręgosłupa bez dyskopatii, jest płaskie dno pod powierzchnią wody. Logika zapewne by podpowiedziała, że należy wcisnąć tę skalną wyspę w dno i w ten sposób uzyskać to, o co mi chodziło.
Jednak wciskanie dysku na siłę może spowodować najczęściej tylko czasową poprawę. Zdarza się przy tego typu zabiegach bowiem tak, iż przynoszą one czasową ulgę, a ten sam dysk wyskakuje już po kilku dniach. Może też być tak, że na skutek ciśnienia w danym odcinku kręgosłupa wysuną się jeden czy nawet dwa sąsiednie dyski. W tak delikatnej kwestii, niewskazane jest raczej wciskanie dysku na siłę, o czym wiedzą wytrawni kręgarze.
EAN 9788373770829
Dział KSIĄŻKA
ISBN 83-7377-082-8
Autor Bożena Zambrzycka
Rok wydania 2004
Ilość stron 128
Okładka miękka
Liczba nośników [1xKSIĄŻKA]